Kilka dni temu po raz pierwszy od jakichś 15 lat zagościłem na IRCu. Powrót do pradziadka wszelkich protokół do czatowania chodził mi po głowie od bardzo dawna, ale zawsze zwyciężała myśl, że przecież tak stary protokół nie może być już użyteczny dla kogokolwiek poza grupą wyjątkowo nostalgicznych nerdów. W gruncie rzeczy nie pomyliłem się. Dla mainstreamu IRC już dawno przestał istnieć i to się raczej nie zmieni. Zwykli użytkownicy już od wielu lat oczekują od czatu dobrze zintegrowanych funkcji multimedialnych, takich jak możliwość łatwego wysyłania zdjęć, filmów czy wiadomości głosowych, czego protokół z końca lat 80-tych oczywiście nie jest w stanie w prosty sposób zapewnić. Prostota i otwarty charakter tego protokołu sprawiają jednak, że dla entuzjastów nie umrze raczej nigdy.
W czasach, gdy komercyjne komunikatory potrafią nie działać dobrze już na kilkuletnim telefonie, powrót do tak prostej formy komunikacji jak IRC jest powiewem świeżego powietrza. Działa to na każdym kartoflu i jest to rzecz nie do przecenienia - mam w planach podłączenie do sieci mojego kurzącego się w szafie Commodore 64 i wytestowania jakiegoś klienta na maszynie ośmiobitowej. I działa natychmiastowo - połączenie z serwerem zajmuje chwilę, ale później nie da się odczuć jakiejkolwiek latencji w komunikacji, zmienianiu kanałów, wyszukiwaniu ich czy wykonywaniu komend. To wszystko sprawia, że doświadczenie jest o wiele przyjemniejsze niż, dajmy na to, niezwykle ociężały Matrix, którego cała konstrukcja zdaje się przeczyć idei zdecentralizowanej, prostej w implementacji komunikacji, która miała mu przyświecać. Dlaczego tak duży odsetek kanałów zakładanych jest na martix.org? Cóż, wystarczy zobaczyć, jak ślamazarnie działają inne serwery, żeby zrozumieć dlaczego. Zdaje się, że aby samodzielnie prowadzić dobrze działającą instancję Matrixa, trzeba dysponować zasobami Amazona czy innego wielkiego korpo. Tymczasem serwer IRCa z pewnością udźwignęłaby nawet moja stara pralka Boscha.
Gdy piszę, że IRC dla mainstreamu już nie istnieje, to mam na myśli między innymi tematykę poruszaną na kanałach wciąż działających serwerów. Kiedyś na IRCu można było porozmawiać o wszystkim, a nawet stracić wirtualne dziewictwo (tak było, nie zmyślam)! Dziś raczej na próżno szukać na IRCu aktywnych kanałów poświęconych bardziej neurotypowym hobby jak wędkarstwo czy motoryzacja. Cała nerdoza i weeboza będzie natomiast zachwycona - kanałów o anime, nauce japońskiego czy retrokomputerach nie brakuje i aktywność na nich jest wciąż spora. No i tu dochodzimy do grupy, która wciąż najbardziej aktywnie z IRCa korzysta - deweloperzy wolnego i otwartego oprogramowania. Linux i BSD to absolutnie wiodące tematy na IRCu i to chyba najdobitniej świadczy o tym, że nie jest to już sieć dla każdego. Mimo tych ograniczeń planuję kontynuować eksperyment i zobaczyć, co jeszcze ciekawego skrywa dziadek wszystkich czatów.